poniedziałek, 31 października 2011

SERWETKOWE DYNIE...

Serwetkowe dynie pierwszy raz widziałam u llooki i byłam nimi zachwycona. Kilka dni później dostałam od Dorotki z sielankowego dziergania wymiankowe cuda, z części których zrobiłam sobie dynie...uwielbiam je! Delikatny haft misternie wykonanej serwetki wspaniale komponuje się z winogronowym pnączem. Pomysł ten zerżnęłam nawet nie pytając, czy mogę ale mam nadzieję, że llooka mi wybaczy:Co roku na płocie pną nam się takie dziwne roślinki, po których jesienią zostaje tylko siateczka. nawet fajnie komponuje się z dyniami:)






A to jedna z większych serwetek. Mam jeszcze kilka bardzo ciekawych szydełkowych tworków, pokażę, jak już zrobię z nich to, co zaplanowałam:)



I kończąc dzisiejszego posta, chciałam Wam bardzo podziękować za odwiedziny,komentarze i maile:). Jest mi bardzo miło gdy pozostawiacie ślady swojej obecności:)


Miłego tygodnia Wam życzę! ila

sobota, 29 października 2011

TERAZ W ŁAGOWIE...

Łagowskie klimaty, czyż nie są piękne jesienią?:)
W Łagowie nawet zwykłe wyjście do sklepu zmienia się w coś niezwykłego i to chciałam Wam dziś pokazać:)

Zamek Joannitów widoczny z góry...
pan na motolotni- codzienny widok:)...

miejsce niedaleko mojego domu...

Brama Polska. W Łagowie są dwie bramy, drugą Marchijską pokażę przy innej okazji...

dom pod lipami...

sad w środku lasu...

Zachód nad Jeziorem Łagowskim...

podzamcze...

widok z podzamcza na Jezioro Trześniowskie...






Pozdrawiam Was jesiennie życzę spokojnego weekendu ila:)

piątek, 28 października 2011

NA POLEPSZENIE HUMORU.

Ameryki nie odkryję stwierdzając, że na kobiecą chandrę najlepsze są zakupy. Na mnie to działa, a jak nie mam możliwości zakupienia sobie czegoś, to wtedy robię mały"remoncik" i to też pomaga. Zwłaszcza kuchenne przestawiania:). Ostatnie kilka dni wyjątkowo dało mi się we znaki. Filip chory, ja zawalona szyciem, potem sprzątanie, gotowanie, pranie... I nastąpiło zmęczenie materiału. Czasem nie lubię tego okresu przedświątecznego, u mnie właśnie teraz się rozpoczął. Wszystko szybko, ciągle człowiek się spieszy, i do samych Świąt nie wiem czy ze wszystkim się wyrobię. Czy o czyimś zamówieniu nie zapomnę itd....
No ale takie małe drobnostki, jak ta forma do ciasta powodują , że na chwilę zapominam o tej całej gonitwie:).
Forma do baby zakupiona oczywiście w Boczowie:)

Ogarnął mnie szał zbierania emaliowanych kubeczków i garnków. Ten zakupiony również w Boczowie, dodatkowo kupiłam też komplet czerwonych garów emaliowanych. Przy innej okazj pokażę:)

drewniany korkociąg z Boczowa i drewniane przydasie...

Kolejne emaliowane kubeczki od Kasandry, to całkiem nowy zakup. Nie mogłam się im oprzeć. Chyba te czerwone jabłuszka mnie skusiły:)

i maleńki emaliowany kubeczek z krówka od teściowej. Również w Boczowie znaleziony...

zeschnięte owoce dzikiej róży na kuchennym parapacie, ich nie kupiłam, ale mi się podobają:)


Zbliża się długi weekend, tym wszystkim, którzy wyruszają na groby swoich bliskich życzę szerokiej drogi i szczęśliwego powrotu do domu. Pozdrawiam jesiennie ila

czwartek, 27 października 2011

MINIATUROWA PANNA ZOSIA

Powstał kolejny króliczek, jednak teraz troszkę inny, bo aż o połowę mniejszy. Taki w sam raz do kieszonki:). Ostatnie dni spędzam na szyciu, wyszywaniu i lepieniu.
Za oknem zimno i ponuro, co sprzyja akurat mojej wenie:). Im zimniej a zewnątrz tym lepiej dla mnie, bo mogę skupić się nad tym co szyć. Tylko po tym wszystkim sprzątania mam całą kupę. Niestety dom nie chce się sam posprzątać:(. Dziś przerwa od rękodzieła, za to porządki mnie czekają, i tak w kółko. Syzyfowa praca!

Pierwszy raz zrobiłam materiałowy kwiatuszek, nie sądziłam,że to będzie takie proste:)...

spodenki dostały stylowy paseczek:)



Pozdrawiam Was jesiennie i życzę słoneczka


ila:)

piątek, 21 października 2011

MROŹNY PORANEK I OSTATNIE KURKI W TYM ROKU

Dziś przywitał nas mroźny poranek, który przypomina o nieuchronnie zbliżającej się zimie. Nie obyło się też bez odszraniania samochodu. Jak tylko chłopcy moi wybyli z domu, rozpaliłam ogień w kominku i grzałam się w jego cieple. Na takie mroźne poranki nie ma nic lepszego:).Aromatyczne kurki przyniesione z lasu posłużyły za bazę wspaniałego rozgrzewającego sosu...


to już chyba ostatnie kureczki w tym roku. A szkoda!




Chciałam Wam bardzo podziękować za zainteresowanie moim drugim blogiem. Jest mi bardzo miło, że dopingujecie mnie w tym co robię. Dziękuje bardzo:)!


Pozdrawiam Was cieplutko życząc ciepłego i słonecznego weekendu:)

środa, 19 października 2011

POSTANOWIŁAM!

Witajcie!
Dziś taki nietypowy post, gdyż chciałam Was zaprosić na mojego drugiego bloga, już kilka miesięcy temu miałam w planach go założyć ale ciągle coś stawało mi na drodze. No ale wczoraj udało się i serdecznie Was zapraszam http://wmalymdomku-ila.blogspot.com/. To blog o moim rękodziele:)
Szaraczka i wszystkie rzeczy z dzisiejszego posta już jakiś czas temu wysłałam do Szczecina.
Niedługo kolejny szaraczek będzie dostępny...za zielonymi drzwiami...:)



saszetki i serduszka z lawendą...





ocieplacz na dzbanek


Pozdrawiam Was jesiennie i dziękuję bardzo za komentarze z poprzedniego posta! ila:)

środa, 12 października 2011

WIELKIE SZYCHY...

Jak nie na dworze, to w domu zmieniam dekoracje jesienne, co chwilę coś dokładam, przestawiam:) . W zeszłym roku już po sezonie udało mi się kupić przecenione gigantyczne szyszki. Jedna waży tyle co 20 małych:). Są obłędne! Dla zwieńczenia efektu dodałam "poduszkę"mchu, którą podarował mi Filip przy okazji ostatniego grzybobrania.






Orzeszki laskowe włożyłam do szklanki po musztardzie i dodałam świeczkę:)



Na zewnątrz nowa kompozycja chryzantemowo-bluszczowa. Nigdy za takim łączeniem kwiatów nie przepadałam. Zawsze wolałam jak kwiaty stały osobno, jednak do tej się przekonałam:)
Wrzos z bluszczem w donicy na oknie kuchennym...

i chciałam Was spytać, czy bluszcz może stać na mrozie. Wiem, że wrzosy są odporne na niskie temperatury jednak co do bluszczu nie mam takiej pewności. Jak się u Was miewają takie bluszczyki??




Dziękuję Wam za odwiedziny i witam serdecznie nowych podczytywaczy:). Pozdrawiam cieplutko ila

wtorek, 11 października 2011

CUDOWNE SWOJSKIE KLIMATY I SKALNE MIASTO:)

Miniony weekend upłynął nam pod znakiem samych przyjemności. Wszystko to za sprawą pewnych wspaniałych ludków, o których dziś chciałam Wam napisać i pokazać kilka zdjęć ich cudnego gniazdka:). Kasia (made in kasia) i Jej małżonek Piotr zaprosili nas w swoje progi. Są to ludzie o ogromnym serduchu. Zadbali o to abyśmy czuli się jak u siebie i też tak czuliśmy się:). Zabrali nas w pewne przepiękne miejsce, z którego zdjecia dziś chciałam Wam pokazać:)
Te osoby które znają bloga Kasi, wiedzą jakie niesamowite wyczucie smaku ma ta dziewczyna, tu kawałek tarasu w jesiennej szacie... Identyczną skrzyneczkę Kasia podarowała mi na naszym pierwszym spotkaniu:)






W domku cudne dekoracje i drobiazgi...


Piotr zabrał nas na wycieczkę do Skalnego miasta w Czechach...

pamiątkowe zdjęcia....

Mój małżonek nie byłby sobą gdyby się nie wykapał w jeziorku. Niestraszny był mu zakaz kapieli:). Na szczęscie obyło się bez (blok na pokutu) czyli mandatu:)

malownicze zakątki...



chłopcy mali...

i duzi, bardzo przypadli sobie do gustu:)

Mateuszek znalazł ślicznego muchomorka:)



Całe Skalne miasto usłane było potoczkami i malowniczymi strumyczkami



To były bardzo intensywne i cudowne dwa dni. Po powrocie długo jeszcze dochodziłam do siebie, jednak ulubiona kawka z cynamonem i nową lekturą, szybko postawiły mnie na nogi.





Tak więc do nastepnego!:)