środa, 30 marca 2016

...

Zastanawiałam się nad tytułem dzisiejszego posta i nic sensownego do głowy przyjść nie chciało...jednak spoglądając na zdjęcia sami zorientujecie się o co chodzi:)
No ale ogólnie rzecz ujmując  JEST POZYTYWNIE!:)))

Dzisiejszym postem nawiązuję do POPRZEDNIEGO...

Tu z moim małżonkiem tuż po biegu oczywiście ja w roli kibica, dokładnie w Wielkanocny Poniedziałek (bieg do Pustego Grobu)... nowy rekord Pawła:)
To chyba moje pierwsze zdjęcie, które chciałam sobie zrobić tak po prostu:)


A tu też z małżonkiem oczywiście w lipcu zeszłego roku:)
Nie muszę chyba więcej nic pisać



A taka piękna wiosna przywitała nas w Nowej Soli



Pozdrawiam Was cieplutko:)
Ps. proszę bądźcie łaskawe w komentowaniu:))))
ila

sobota, 26 marca 2016

ŻYCZENIA


Kochani w tym szczególnym czasie chciałam złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych, spędźcie go radośnie i delektujcie się każdą nawet najmniejszą  chwilką, niech Wasze serca przepełnione będą miłością, radością i nadzieją.
Wesołego Alleluja!










poniedziałek, 21 marca 2016

WIOSENNE SZYCIE

Witam Was wiosennie:)))
Fajnie, że już przyszła wiosna, co prawda jeszcze jest bardzo nieśmiała ale najważniejsze, że jest:)
Z tej okazji wczoraj calutki dzień szyłam serca w pięknych wiosennych kolorkach, zrobiłam sobie taką moją wiosenną koloroterapię:)
Serca stały się już chyba moim sztandarowym produktem, o nie najczęściej mnie pytacie i najchętniej je kupujecie, co mnie niezmiernie cieszy:)
Może te też znajdą zainteresowanie, z okazji wiosny?:)
Osobiście bardzo lubię wieszać je na drzwiach i gałkach od mebli, są dla mnie taką wisienką na torcie, nawet przywieszone na klamce od okna świetnie się prezentują.
Dostępne w Zapachu Rumianku
A wiecie, że Święta mają być ciepłe i słoneczne:)
Cudownego poniedziałku
ila:)








wtorek, 15 marca 2016

UDEKOROWANY DOM

W tym roku z okazji Świąt Wielkanocnych królować będą u mnie kolory miętowe i niebieskości w końcu się przekonałam do połączenia tych dwóch barw, no a prócz kolorów to sama samiuteńka natura...sianko, rafia, naturalne jaja, drewniane zajączki i ceramiczne kurki:)
Pierwsze dekoracje już są , kolejne w fazie powstawania, jest wiosennie i kolorowo. Podobno na święta ma spaść śnieg, oby jednak prognozy się nie sprawdziły a w razie czego to chociaż w domu wiosną się pocieszę:)


 Ostatnio w Pepco pojawiają się świetne rzeczy do domu, skusiłam się na miętowe i szare papilotki do  babeczek, na całej powierzchni mają białe serduszka, co dodatkowo czyni je jeszcze słodszymi. Kosztowały dosłownie grosze:)












A jak przygotowania do świąt, zostały raptem 2 tyg:)
Pozdrawiam Was wtorkowo
ila:)

poniedziałek, 7 marca 2016

JUŻ CZAS!!!

20 dni przed Wielkanocą to dobry czas, żeby zacząć myśleć o dekoracjach.
Ja jak co roku bardzo monotonnie, czyli całkiem naturalnie:), ale tak lubię...uwielbiam wręcz!
Dziś zrobiłam sobie wianek na drzwi, koniecznie muszę mieć na drzwiach wianek, czy to duży czy mały, musi być!  Ten jest bardzo podobny do wianka z zeszłego roku bo baza ta sama ale dodałam jaja szlachetnych zielononóżek i białą cebulę dymkę. Jaja mają cudowny seledynowo-oliwkowy kolor, kiedyś Paweł dostał je od koleżanki i dając mi je oświadczył, że przyniósł mi smaczne jajka o paskudnym sinym kolorze:). Tak właśnie mężczyźni postrzegają kolory:)). A mnie ten kolor właśnie zachwycił i zanim zorientowałam się, że mogę przecież skorupy wykorzystać do wianków, to już po jajach śladu nie było i po skorupkach też, kilka tylko uratowałam, ale nie pytajcie skąd je wyciągałam;)
A sesję wianka zrobiłam na starych dechach stodoły- jest sielsko, wiejsko, czarodziejsko:)
Poczyniłam też przymiarki do dekoracji Wielkanocnych, mam milion pomysłów na minutę ale tak naprawdę nie mam pojęcia co z tego wyjdzie, wiem jedno na pewno będą drewniane królisie dużo sianka i jaj!:)








Lubię połączenie kurzych jaj z przepiórczymi, a może w tym roku wykorzystam do dekoracji szufladę?!




Tu troszkę koloru, chyba w tym roku na róż postawię...


Z turkusem też ciekawie...


Pozdrawiam Was poniedziałkowo i udanego tygodnia życzę
ila:)

niedziela, 6 marca 2016

W RÓŻU!

A u mnie w domu już wiosna na całego:)!
Nie ma na dworze, to chociaż w domu się kwiatami nacieszę, w tym roku różowe, wyjątkowo skradły moje serducho.
Dom z kwiatami zupełnie inaczej się prezentuje, jest bardziej... dopełniony.

Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim postem:), nie było mi łatwo to napisać ale dobrze jest  wiedzieć, że nie jestem sama:)

Cudownego niedzielnego wieczoru Wam życzę i dziękuję, że jesteście:)))
















Pozdrawiam ila:)

piątek, 4 marca 2016

-15 kg. ZA MNĄ:))

Bardzo długo zabierałam się do napisania tego posta, i chyba nadszedł ten dzień:)).
Jakiś czas temu wspominałam na blogu, że jestem na diecie i zaczęłam ćwiczyć... w sumie to powiedzenie, że jestem na diecie to nie tak całkiem jest prawdziwe. Zmieniłam zupełnie tryb życia, łącznie z jedzeniem i sportem. Zdecydowanie ograniczyłam ilość jedzenia ale nie częstość i regularnie zaczęłam się ruszać... 
Już nie raz podejmowałam  próbę aby schudnąć, i ile to ja diet nie wypróbowałam ale wszystko to było na chwilę, w chwilach zwątpienia stwierdzałam,że chyba nie dam rady i muszę siebie zaakceptować, próbowałam czasem nawet to jak wyglądam obracać w żart, ale też to nie pomagało!
Doszło do tego,że niechętnie robiłam sobie zdjęcia, i zazwyczaj na wakacjach to robiłam zdjęcia tylko moim chłopakom, bowiem nie mogłam na nich na siebie patrzeć. Małżonek mój od zawsze ćwiczył, dużo jeździł na rowerze i biegał, wiec jest bardzo wysportowany, nie raz rozpisywał mi na kartce ćwiczenia (muszę wspomnieć, że jest trenerem sportów siłowych), inni mi zazdrościli, że mam trenera personalnego w domu i nie korzystam...no nie korzystałam, zawsze bowiem miałam jakąś wymówkę. Także od pewnego czasu temat mojego wyglądu, wagi i mojego ruchu był w domu tematem tabu. Z czasem jednak coraz bardziej mi to przeszkadzało, ciuchy, które kupowałam , nie czułam się w nich dobrze i nie ważne czy były kupione w lumpeksie czy w drogim sklepie, przestałam zupełnie akceptować to jak wyglądam, że już nie wspomnę o poczuciu własnej wartości, które było coraz mniejsze. Na stres często reagowałam płaczem albo rozdrażnieniem i frustracje wyładowywałam na rodzinie. Dziś stres i frustracje wyładowuje podczas biegania i wracam do domu jak nowo narodzona:)  
Gdy jeździłam z Pawłem na biegi w roli kibica, to coś we mnie wzdrygało,że fajnie byłoby tak zacząć...Więc zaczęłam:)

A drygnęło coś w sierpniu zeszłego roku, kiedy przez tydzień byliśmy w górach i tam intensywnie chodziliśmy.
Po powrocie do domu weszłam na wagę i ubyło mi 4 kg. byłam przeszczęśliwa i postanowiłam od dnia następnego ostro wziąć się do pracy, i co najważniejsze, robię to teraz dla siebie, nie dla Pawła czy znajomych, żeby widzieli, że potrafię, ale wyłącznie dla siebie i dla własnego zdrowia!
Całkiem zrezygnowałam ze słodyczy, i na szczęście nie ciągnie mnie do nich...  ale jak najdzie mnie ochota, to zjem sobie cukierka czy kawałek ciasta, nie szaleje na tym punkcie, nie liczę kalorii, po prostu po zjedzeniu czegoś słodkiego idę sobie poćwiczyć:))).
Czytam mnóstwo artykułów na temat łączenia zdrowych składników w diecie i dużo oglądam różnych programów z tym związanych...
Motywację mam ogromną chyba jeszcze w życiu  niczym nie byłam tak zmotywowana, jak teraz. 
Mam to szczęście,że mam ogromne wsparcie w małżonku, który biega ze mną i mnie motywuje. Kilka dni temu nawet zaliczyliśmy nasz pierwszy wspólny bieg rodzinny, i zdobyłam swój pierwszy medal w życiu, z czego jestem bardzo zadowolona:)

Jak wspominałam nie jestem na diecie, która nazywa się"bycie na diecie", po prostu jem teraz regularnie 5 posiłków dziennie, przynajmniej się staram, rano zawsze piję szklankę wody z cytryną na rozruszanie... Jeśli mam ochotę to robię kotlety schabowe z panierką smażone na patelni, jem dużo warzyw i owoców. Ograniczyłam spożycie cukru i mąki pszennej, a zaczęłam jeść ciemne pieczywo i ciemny ryż, pogodziłam się z kaszą, ale nie zrezygnowałam z ziemniaków, nie umiem...ziemniaki zawsze pozostaną moim najukochańszym warzywem:))
 Polubiłam się nawet bardzo z avocado, kiedyś służyło mi tylko do wyhodowania roślinki z pestki a dziś dodaje je prawie do każdej sałatki i koktajlu.

Dziś chyba pierwszy raz się tak bardzo prywatnie otwarłam przed Wami, ale prosiłyście w mailach abym coś więcej napisała na temat mojego trybu życia teraz, wiec proszę bardzo:)

A dziś na drugie śniadanie zaserwowałam sobie sałatkę z avocado na rukoli z dodatkiem sera bałkańskiego i czarnych oliwek. Polałam wszystko łyżką oliwy z oliwek i posypałam grubo mielonym pieprzem. Było pyszne:)))

Ciekawa jestem jakie Wy macie doświadczenia z walką o siebie?:)




Pozdrawiam Was cieplutko i miłego dnia życzę ila:)

czwartek, 3 marca 2016

DOM (NIE) IDEALNY!

Witajcie:)
Często jak pisze posta i wklejam zdjęcia to staram się, żeby były jak najbardziej dopracowane i co najważniejsze, zdjęcia robię dopiero w tedy gdy w domu mam błysk:).
ale dziś będzie cała prawda o życiu i o tym, że nie ma idealnego domu! Każdy z nas stara się aby w jego domu panował porządek, aby wszystko miało swoje miejsce, bo to przecież wstyd, gdy niespodziewanie odwiedzą nas goście a w domu...ładnie mówiąc bałagan.
Ja osobiście należę do tych osób, które aby dobrze funkcjonować, muszą mieć uporządkowaną przestrzeń, równo poukładane buty, ułożone poduszki na kanapie i pustą suszarkę do naczyń czyste podłogi, ale zdarzają się takie dni, kiedy bałagan "robi się sam" i nie wiadomo kiedy. W moim malutkim domu zwłaszcza jest widoczny każdy nieporządek.
Moi panowie oczywiście zupełnie inaczej funkcjonują, dla nich nie ma znaczenia czy jest porządek czy go nie ma, chociaż starszy już zdecydowanie częściej zwraca na to uwagę, młody ma jeszcze dużo do nadrobienia, ale pracuję nad tym:)).
Dzisiejsze zdjęcia przedstawiają mój dom podczas mojej choroby, chyba pierwszy raz w życiu byłam tak chora, że nie byłam w stanie kiwnąć palcem. Filip przyniósł wirusa ze szkoły i najpierw ja poległam a później Paweł. 
Wydaje mi się, że słowo porządek jest pojęciem względnym i dla każdego co innego oznacza, lub każdy inaczej funkcjonuje w swoim "porządku".
Na zdjęciach wg. mojego małżonka jest dom ogarnięty a dla mnie jest bałagan:), jednak jedno muszę przyznać, że pomimo chaosu w domu mogę zawsze liczyć na Pawła, posprząta po swojemu, ale posprząta, ugotuje  obiad, jak trzeba zajmie się Filipem, zrobi pyszną herbatkę i przyniesie lekarstwa... Nie mogłam lepiej trafić, i w takich momentach skarpetki walające się po podłodze a nie wyniesione do łazienki nie mają najmniejszego znaczenia, bo to tylko bałagan, który da się prędzej czy później ogarnąć...






Przez trzy tygodnie to była codzienność, na szczęście już jest zdecydowanie inaczej:)






I kolejna sprawa która mnie frustruje, ja myjąc naczynia wycieram je i od razu chowam a mój małżonek zostawia je na ręczniku do wyschnięcia - taki mały niuansik:))


Jak widać na zdjęciach nie jestem idealną panią domu:)))))
A jak się miewają Wasze domki:)??
Pozdrawiam cieplutko ila:)